W Imię Trójcy Przenajświętszej,
Pana mojego Jezusa Chrystusa przez przyczynę Bogurodzicy, Dziewicy, Królowej
Polski i Zwycięskiej Wspomożycielki Jasnogórskiej.
Świadom, że przyszła godzina moja, gdy mam wracać do Ojca, od
którego otrzymałem życie na ziemi, składam to wyznanie pełnej gotowości i
uległości dziecka Bożego,
w formie mojego testamentu. [...]
Obdarowany łaską żywej wiary, nigdy nie ulegałem wątpliwościom,
nigdy nie podnosiłem głosu przeciwko Kościołowi, Ojcu Świętemu i Biskupom.
Chociaż miałem żywy przykład ducha modlitwy w moim rodzonym Ojcu, nie zawsze
Go naśladowałem. Źródłem mojego spokoju wewnętrznego w walce z mocami
ciemności była zawsze gorąca miłość i uległość wobec Matki
Chrystusowej, Pani Jasnogórskiej, której uważam się
za niewolnika miłości.
Pracując dla Kościoła Chrystusowego, musze wyznać, że zawsze
doznawałem pełnego zrozumienia w trudnych sytuacjach Kościoła w Polsce od
Ojca Świętego Piusa XII, Jana XXIII i Pawła VI. Nigdy nie usłyszałem od
nich najmniejszej przygany ani też krytycznej oceny naszej pracy. Natomiast
zawsze budowały mnie przedziwny szacunek i miłość,
z jaką odnosili Papieże
do Kościoła w Polsce, do biskupów, kapłanów i do mnie. Wiem, że zawsze
ufali Kościołowi Polskiemu, chociaż nie mogli niektórych naszych postulatów
spełnić. Piszę to dlatego, bo wiem, że w Polsce istnieje cała biblioteka
politycznych publikacji, które zniekształcają właściwy obraz rzeczywistości.
Kościołowi w Polsce służyłem według najlepszego mojego
zrozumienia Jego sytuacji i potrzeb. Chciałem obronić Kościół przed
zaprogramowaną ateizacją i przed "fałszywymi braćmi", którzy na własną
rękę uprawiali nieuczciwą politykę kościelną w dziedzinie państwowej,
przed nienawiścią społeczną doktrynalnie zachwalaną, przed rozwiązłością,
której odgórnie patronowano. Uważam sobie za łaskę, że mogłem z pomocą
Episkopatu Polski - przygotować Naród przez Wielką Nowennę, Śluby Jasnogórskie,
Akt Oddania Narodu Bogurodzicy w macierzysta niewolę Miłości i Społeczną
Krucjatę Miłości - na nowe Milenium. Gorąco pragnę, by Naród Polski
pozostał wierny tym zobowiązaniom.
W stosunku do mojej Ojczyzny zachowuję pełną cześć i miłość.
Uważałem sobie za obowiązek bronić jej kultury chrześcijańskiej przed złudzeniami
internacjonalizmu, jej zdrowia moralnego i całości granic, na ile to leżało
w mojej mocy.
Przekonany o doniosłości przemian społecznych służyłem
bezinteresownie przez wiele lat warstwom robotniczym, zwłaszcza przez pracę
kulturowo - oświatową, w duchu społecznych encyklik Papieży. Uważam, że
pomimo przemian ustrojowo - politycznych dzieło to nie zostało jeszcze
dokonane. Po przezwyciężenie niewoli kapitalistycznej warstwy robotnicze
znalazły się w niewoli totalnokolektywistycznej i grozi im - jak całej ludzkości
- niewola technokracji. Ufam jednak, że zdrowy duch osobowości ludzkiej zwycięży
w tej walce o godność o wolność człowieczeństwa. [...]
Uważam sobie za łaskę, że mogłem dać świadectwo Prawdzie
jako więzień polityczny przez trzyletnie więzienie, i że uchroniłem się
prze nienawiścią do moich Rodaków sprawujących władzę w Państwie. Świadom
wyrządzonych mi krzywd przebaczam
im z serca wszystkie oszczerstwa, którymi
mnie zaszczycili.
Powierzonym mi przez Stolicę Apostolską diecezjom lubelskiej,
gnieźnieńskiej
i warszawskiej, jak również diecezjom na Ziemiach Zachodnich
- służyłem cała duszą - chociaż wiem, że nie zawsze skutecznie i owocnie.
Uważam sobie za słabość to, że opierałem się powołaniu mnie na Stolicę
Biskupią lubelską, a później kierowany małodusznością - starałem się
uniknąć powołania mnie na Stolicę prymasowską Gnieźnieńską i
metropolitarną Warszawską. Te dwa fakty były bodaj jedynym moim oporem
przeciwko Stolicy Apostolskiej.
Praca ostatnich lat w dwóch archidiecezjach była trudna do
pogodzenia z obowiązkami Legata papieskiego i Prymasa Polski oraz Przewodniczącego
Konferencji Episkopatu Polski. Brak czasu dla wnikliwego zajęcia się sprawami
tych Archidiecezji mógł wywołać niezadowolenie Duchowieństwa i Wiernych -
za co najpokorniej ich przepraszam. Wiem jedno, że czasu nie traciłem.
Łaską w tej pracy było dla mnie to, że wyrozumiały Bóg,
obarczając obowiązkami, przydzielał też i należytą pomoc. Ze szczególną
wdzięcznością wspominam najbliższych moich Współpracowników - Arcybiskupa
Antoniego Baraniaka, współwięźnia
w Chrystusie, Biskupa Zygmunta Choromańskiego,
Biskupa Jana Czerniaka, Biskupa Jerzego Modzelewskiego i Biskupa Bronisława Dąbrowskiego,
którzy mnie wspierali sercem oddanym, oraz moich Domowników w Gnieźnie i
Warszawie. Do najbliższych moich współpracowników, oprócz licznych kapłanów
w obydwu archidiecezjach zaliczam OO. Paulinów na Jasnej Górze, z Ojcem Generałem
Alojzym Wrzalikiem, a później z Ojcem Generałem Jerzym Tomźińskim, z Ojcem
Teofilem, przeorem Jasnej Góry, w czasie Sacrum Poloniae Millennium -
oraz Instytut Prymasowski Ślubów Jasnogórskich Narodu, z mgr Marią Okońską
i dr Wandą Wantowską na czele. Wśród kapłanów, którzy wspierali mnie
bardzo blisko w początkach mej pracy biskupiej, muszę z wdzięcznością
wymienić ks. infułata P. Stopniaka, ks. dr W. Olecha z Lublina, ks. prałata Władysława
Padacza, ks. prałata Franciszka Borowca, ks. infułata Stanisława
Wystkowskiego, ks. prałata Stefana Ugniewskiego, ks. Jerzego Baszkiewicza i
wielu innych...
Wszystkie inne sprawy zarówno dotyczące Archidiecezji, jak
Sekretariatu Prymasa Polski i związanych z nim instytucji pomocniczych - tu nie
wymienionych, lub możliwe wątpliwości - pozostaną do rozstrzygnięcia Biskupów
Jerzego Modzelewskiego
i Bronisława Dąbrowskiego, których ustanawiam
wykonawcami tego testamentu.
Oświadczam niniejszym, że dla mojej Rodziny, Sióstr i Brata -
zachowuję pełny szacunek i wdzięczność za rodzinną pomoc i modlitwy, którymi
mnie wspierali. Ponieważ z rodziny nie wyniosłem żadnego majątku, nie mogę
niczym rozporządzać na dobro Rodziny. Mojego Ojca, jeżeli Dobry Bóg zachowa
go przy życiu, powierzam opiece moich Sióstr, którą sprawować będą we własnym
domu Ojca w Zalesiu Dolnym. Stwierdzam. że nikt z mej najbliższej i dalszej
Rodziny nie może wnosić żadnych praw do pozostałych po mnie rzeczy i
archiwaliów. Wszystkie one stanowią własność instytucji Kościoła
Rzymskokatolickiego.
Jestem przekonany, że Rodzina moja w pełni doceni taka decyzję,
jako rodzina głęboko religijna i oddana całym życiem i służba Kościołowi
Świętemu. Wszystkim z serca za taką postawę dziękuję.
Korząc się u stóp Świętej Bożej Wspomożycielki mojej,
Bogurodzicy, Dziewicy, Pani Jasnogórskiej, której służyłem jako Niewolnik
oddany Jej w więzieniu w Stoczku Warmińskim, dnia 8 grudnia 1953 roku,
najpokorniej proszę, Ucieczkę Grzeszników, aby była mi Orędowniczką przed
Tronem Trójcy Świętej. Amen. Alleluja.
Jasna
Góra, 15 VIII 1969 roku.
Dodaj wpis
Pokaż wpisy